Pełna kulturka - Aleksandria

czwartek, 5 stycznia 2012

Przebywanie dłużej niż tydzień w Kairze grozi poważnymi chorobami płuc, a także lekkim zdebileniem, wywołanym ciągłym odpowiadaniem na pytania w stylu "were are ju from? - Poland - Holand?", "dzien dobry, dobzie dobzie,łona kom intu maj szop?", "łont baj piramids? ten poudns - weri czip", "perfumes for honejmoon mister?" i tym podobnym, zadawanym z przerażającą częstotliwością. Postanowiliśmy uciec od tego wszystkiego i nieco się rozwinąć kulturalnie - a do tego najlepsza wydawała się Aleksandria, kulturalna stolica Egiptu, słynąca m.in. z biblioteki Aleksandryjskiej.

Pierwsze wrażenie po 3 godzinnej podróży jest mniej więcej takie jak przyjazd z Gdańska Głównego do Gdyni Śródmieście. Dla niewtajemniczonych - jest spokojniej, jest mniej turystycznie, stanowczo bardziej nowocześnie i do tego jest plaża w samym centrum. Nikt nie namawia nas tu do zakupów, nikt nie wciska na siłę plastikowego sfinksa i ogólnie można się nieco zrelaksować (nie za bardzo, ale można).
W bonusie - mamy widok z okna na cytadelę, stojącą na ruinach słynnej latarni morskiej, a 500 metrów dalej, samą bibliotekę Aleksandryjską. Oczywiście nie tą oryginalną, którą  założono w 300 p.n.e. i  jakiś czas później spaloną z powodów różnych, lecz nowoczesny budynek oddany do użytku dopiero kilka lat temu. Z autopsji widać, że studenciaki (a tych jest tu sporo) na całym świecie zachowują się tak samo i kilka przecznic dookoła biblioteki zajmują praktycznie same punkty ksero, cieszące się całkiem sporym obłożeniem.

 Siedzimy tu drugi dzion (i nic nie skserowaliśmy!). Kręcimy się tu i tam i podglądamy co w okolicy dzieje się ciekawego. Wspomniana już cytadela prezentuje się zacnie (to chyba główne miejsce randek w całym mieście) biblioteka jeszcze ciekawiej (choć mniej romantiko), gdzieniegdzie można znaleźć ślady streetartowej twórczości ściennej (choć dominują raczej grafiki związane z zeszłorocznymi zamieszkami) a do tego wszystkiego można tu było w spokoju pociosać na desce.


bibliotecznie
prawie kalifornia

białe-kozaczki.eg

Zamczysko całkiem spoko

laski na mieście
streetart lokalny
Fishermans friend

1 komentarze:

Anonymous pisze...

Brawo, brawo - łapiemy odpowiedni styl!

Prześlij komentarz