Aleksandria w porównaniu z Kairem to takie marzenie emeryta. Cisza, spokój, biblioteka, kawulec nad brzegiem Morza Śródziemnego - trochę nuda. Postanowiliśmy więc raz jeszcze zaatakować stolicę, tym razem od lokalnej strony. Z pomocą przyszedł Ahmed, Ahmed i Ali (taki w sumie A-Team), z którymi przez 2 dni bujaliśmy się po mieście. Sporo się działo, szczególnie pierwszego wieczora, gdy wytoczyliśmy skitrane na specjalną okazje polskie dobra. Niewielkie bariery kulturowe szybko załatwiliśmy żubrówką, przy której omówiliśmy tematy różnorodne - począwszy od parówek, przez Lecha Wałęsę i jego wpływu na historię, aż po egipską rewolucję 25 stycznia.
Do tego Marl zyskała stopień mistrza targowania osiągając 1000% discount, zgubiliśmy się 2 razy, obejrzeliśmy 2 mecze egipskiej ligi piłki nożnej (są lepsi od nas chyba) i poznaliśmy dalsze losy Fiata 126p (ktoś wiedział, że w Egipcie ewoluował on aż do modelu 131)?
 |
centrum handlowe |
 |
podwójny Ahmed i Adam |
 |
Ahmed i Ali |
 |
Ahmed solo |
 |
Nil poranny |
 |
Nil wieczorny |
 |
127 sport |
|
|
|
Trochę sobie popatrzyliśmy na Nil. Jeśli jeszcze żyją tam jakieś krokodyle i żywią się tym co pływa w rzece, to chyba nawet Gozilla nie ma z nimi szans. Żadnych. Najmniejszych.
2 komentarze:
Zakupy Marlona w Kairze - bezcenne !!! Zwłaszcza przy 100% rabacie !
JMSZ
sasasa sie wie ;D
Prześlij komentarz